niedziela, 28 października 2012

Dlaczego piszę bloga o sekretach urody?

Dlaczego piszę bloga o sekretach urody? Nie jestem kosmetyczką, dermatologiem ani żadnym guru w kwestii makijażu i urody. Prawdą jest, że uwielbiam czytać o nowinkach kosmetycznych, makijażowych trickach i wielu innych. Jakiś czas temu kolejna koleżanka przyznała mi się, że prowadzi bloga kulinarnego. Pomyślałam: nie może być! Ja też chcę. Jako, że na gotowaniu się nie znam, a o urodzie mogłabym czytać i dyskutować godzinami, wybór tematyki był oczywisty. 

To mój pierwszy wpis na blogu, a więc wybaczcie mi pewne niedociągnięcia. Od czego zacząć? Może od tego skąd się wzięło u mnie zainteresowanie całym tematem. Już mówię. Prawda stara jak świat. Naturalne piękności z idealną cerą rzadko kiedy prowadzą debaty o różnych typach korektorów, pudrów, baz pod makijaż czy podkładów. Im to w ogóle nie jest potrzebne do szczęścia. Do dziś pamiętam, jak moja znajoma z przepiękną cerą przyznała, że nie wie, do czego służy połowa kosmetyków w Rossmanie. Ona używa kremu Nivea, jakiś tonik, nakłada błyszczyk do ust plus tusz do rzęs. Koniec. 

Szok. Z jednej strony, taka wieść w niejednej z nas obudziłaby politowanie do owej koleżanki. Nie wiedzieć takich rzeczy, to wstyd. Z drugiej strony, nie oszukujmy się. Zazdrość nas zżera. Taka nie tylko nie wykosztuje się na kosmetyki, to jeszcze wygląda super. Gdzie tu jest sprawiedliwość na świecie? 

Jak już zapewne się domyślacie, ja się do grona tych szczęściar nie zaliczam. Od drugiej klasy gimnazjum, aż do końca liceum, moja twarz przypominała krajobraz wojenny. Skóra tłusta i mieszana, no i te przeklęte wypryski. Ilość wypróbowanych przeze mnie kuracji przeciwko pryszczom, magicznych lamp naświetlających, tabletek od dermatologa, kuracji hormonalnych – o mojej wojnie z syfami na twarzy można by napisać książkę. Nawet dziś, po blisko dziesięciu latach od rozpoczęcia batalii z moim najgorszym wrogiem, spoglądam w lusterko (o, na przykład teraz spojrzę) i widzę… dwie krostki na prawym policzku. Ale to nic, korektor załatwi sprawę i po bólu. W sezonie jesienno-zimowym moja skóra wygląda najgorzej, to chyba jakiś fakt dermatologiczny. Muszę to sprawdzić, i koniecznie opisać na moim blogu. Na korzyść tej pory roku to jednak nie przemawia. 

Gdy człowiek w wieku dojrzewania ma cerę wołającą o pomstę do nieba, jak nic zainteresuje się bogactwem oferowanym przez firmy kosmetyczne. Zacznie od cery, potem przejdzie do fascynacji  makijażem i nie tylko. Z czasem stanie się wybredny, będzie potrafił docenić kosmetyki lepsze od gorszych, nauczony doświadczeniem swoim i koleżanek, będzie wiedział jak zamaskować mankamenty i podkreślać swoje atuty. Mam nadzieję, że czytając tego bloga, dowiedziecie się ciekawych rzeczy, a może i ja dowiem się czegoś nowego od was. Zobaczymy. W każdym razie zapraszam do czytania mojego bloga!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz